Grzeb po konkret!

poniedziałek, 8 lipca 2019

[Mój świat] Rozdział IV: Ja nadal wierzę

Boli mnie.
Boli mnie głowa... Boli mnie szyja i kark... Bolą mnie barki... Bolą mnie ramiona... Bolą mnie ręce... Bolą mnie dłonie i palce... Boli mnie klatka piersiowa... Bolą mnie żebra... Boli mnie brzuch... Bolą mnie biodra... Boli mnie miednica... Bolą mnie uda... Bolą mnie łydki... Bolą mnie stopy i palce...
Boli mnie wszystko.
"Co mi się stało?" - zapytałam siebie samą. Próbowałam sobie coś przypomnieć. Przez umysł przelatywały mi zamglone obrazy...
Niewyraźny korytarz szkolny... Dziedziniec szkoły... Gabi w szkole... Samochód Wiki, stary Maluszek...
I te tajemnicze, hipnotyzujące, zachwycające stalowe oczy przeplatające się z dobrym, ciepłym, troskliwym, błękitnym spojrzeniem...
Tylko czyje to oczy widzę za mgłą?
I co mi się stało?
Gdzie jestem?
Ołowiane powieki nie chciały się poruszyć. Tak samo jak reszta zdrętwiałego ciała...
Nagle poczułam czyjś dotyk na ręce.
- Siostrzyczko... Mam nadzieję, że mnie słyszysz... Martwię się o ciebie... Lekarze nie dają ci szans, ale ja nadal wierzę...
Głos Wiki jakby tchnął życie w moje-niemoje ciało.
Nagle mogłam rozchylić ciężkie powieki i zacząć się lekko ruszać. Wszystko przychodziło mi z niemałym trudem, jakbym nie miała panowania nad żadną częścią ciała przez wieki.
-Wiki... - szepnęłam, dziwiąc się brzmieniem mojego głosu. Był zupełnie inny. Taki chropowaty jakby nie był używany od bardzo dawna.
- Melcia... W końcu - zaszlochała Wiki.
Ostrożnie zaczęłam się rozglądać wokół siebie. Otaczały mnie kwiaty, baloniki i jakieś inne małe prezenciki. Po chwili rozpoznałam, że - niestety - nie jestem u siebie w pokoju. Nie znalazłam żadnych charaktetystycznych mebli. Zastanawiałam się, gdzie w takim razie leżę. Po chwili białe ściany z zielonymi paskami uświadomiły mi, że muszę być w szpitalu. Pewnie od dłuższego czasu, stwierdziłam patrząc na ilość prezencików.
- Co mi jest?
- Nikt tego nie wie. Dlatego nie wierzą, że są w stanie ci pomóc...
Przerażające. Lekarze nie wiedzą, co mi jest. Nie mogą mi pomóc. Nie mogą nic zrobić...
Zamknęłam oczy. Musiałam pomyśleć.
W ciemnościach, które czułam w umyśle znów wyłoniły mi się zamglone błękitne oczy. Czułam, że tylko te oczy (czy raczej ich posiadacz) mogą mi pomóc.
Tylko gdzie one są?

25/01/2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz